81-844 Sopot ul. Armii Krajowej 95/1A · tel.fax:+48 551 01 35 +48 602 251 791

opptrojmiasto@wp.pl · musial_opptrojmiasto@wp.pl · punkt-konsultacyjny@wp.pl

Seks, miłość, rywalizacja
O zazdrości i zawiści


Tekst opublikowany w Gazecie Wyborczej 31.XII.2009 roku.

Z psychoterapeutą psychoanalitycznym Maciejem Musiałem, rozmawia Dorota Karaś

Rodzimy się z zawiścią?

Tak.

A z zazdrością?

W pewnym sensie też. Jeden z nurtów współczesnej psychoanalizy mówi, że niemowlę rodzi się z pewną nieświadomą wiedzą na temat rzeczywistości. Na przykład, że dziecko przychodzi na świat „wiedząc”, że jest matka, która ma dobry pokarm dla niego. W rozwoju człowieka najpierw dominuje właśnie relacja dziecka z matką, dwie osoby, które z perspektywy dziecka tworzą jedność. I w tej właśnie relacji wzbudza się zawiść – między matką i dzieckiem. Zawiść jest w diadzie. Zakłada się również, że dziecko rodzi się z nieświadomym wyobrażeniem, że „rzeczy w świecie” i ono samo powstaje z połączenia między, że tak powiem, wklęsłym i wypukłym, z połączenia elementów różniących się od siebie – ojca i matki. Psychoanaliza opisuje zjawiska nazywane kompleksem Edypa. Dziecko dostrzega parę rodziców i w tej już trójkątnej relacji przeżywa zazdrość. Zawiść uznajemy za dyspozycję wrodzoną a zazdrość opiera się na zawiści.

Startujemy z tym samym poziomem zawiści?

Dzieci przychodząc na świat różnią się między sobą, nie są białymi tablicami, tabula rasa, które później zostają zapisane przez środowisko, wychowanie. Rodzimy się z pewnym określonym poziomem lęku, agresji i zawiści. Dzieci z wysokim poziomem wrodzonej zawiści czy zazdrości mają utrudniony rozwój.

Dlaczego?

Bo jeśli dziecko zawistnie atakuje matkę, niszczy ją, to nie może z niej czerpać dobrych rzeczy. Zawiść niszczy to, co jest potrzebne do rozwoju. To jest jak „podcinanie gałęzi, na której się siedzi”. Ego dziecka jest wtedy osłabione i nie może wzrastać. Nie może ono dobrze korzystać z pokarmu psychicznego matki.

 

Czym różni się zazdrość od zawiści?

Potocznie często myli się te dwa uczucia. Ludzie rzadko je rozróżniają, traktują jak synonim. Różnica polega na tym, że zazdrość jest oparta na uczuciach miłosnych. Temu, kto zazdrości, chodzi o ukochaną osobę, jakąś wartość, ideę i pojawia się niepokój, że to miłosne pragnienie może zostać pokrzyżowane przez rywalkę lub rywala. Łatwo zauważyć, że przy zazdrości mamy układ trójkątny. Pierwotny trójkąt między matka ojcem i dzieckiem jest matrycą dla przezywania zazdrości w dorosłym życiu. Silne namiętności miłosne, seksualne i rywalizacyjne tworzą podstawową tematykę zazdrości.

Zawiść to uczucie, które pojawia się przy relacji, w której są tylko dwie osoby: ta, która odczuwa zawiść i ukochany obiekt. Zawiść wybucha wtedy, kiedy odczuwamy wobec kogoś zależność. Pierwotnie chodzi w tej sytuacji o matkę, to punkt wyjściowy zawiści. Dziecko próbuje zdobyć dobro, które ma matka - chodzi zarówno o pokarm fizyczny jak i psychiczny. Zawiść popycha je do tego, aby posiadać wszystkie te dobra i uwolnić się od poczucia braku. Nie mogąc mieć tego, co matka - budzi się destrukcyjny impuls zniszczenia tego, co dobre. Przybiera to postać gryzienia ręki, która karmi. Zawiść niszczy uczucia miłości i wdzięczności. Mówiąc inaczej - zazdrość obawia się utraty tego, co posiada a zawiść jest urażona zobaczywszy innego, który posiada coś, czego chciałaby dla siebie.

Szekspirowski Otello w swojej zazdrości niszczy obiekt, który kocha – Desdemonę. Dadam, że w tych stanach psychicznych istotną rolę odgrywa też zachłanność i chciwość – nienasycone pragnienia opróżnienia drugiej osoby z pożądanych dóbr. Otello jest przykładem tego jak zazdrość i zawiść są sprzężone ze sobą. Chciwość napędzana lękiem roznieca zawiść. Biblijna przypowieść i braciach Kainie i Ablu jest przykładem działania zawiści. Ofiara złożona Bogu przez Kaina została odrzucona, gdy to, co dał Bogu brat Abel zostało przyjęte – i to, w odczuciu Kaina było nie do zniesienia. Zabił brata z zawiści o dobra Abla, które okazały się atrakcyjne dla Boga.

Zawiść jest bardziej destrukcyjna niż zazdrość?

To jedno z najbardziej destrukcyjnych uczuć. Przy zazdrości i przy zawiści punkt wyjścia jest podobny. Chodzi o spostrzeżenie, że ktoś posiada dobre rzeczy, które my cenimy. Komplikacje następują chwilę potem.

Co jest złego w tym w docenieniu, że ktoś ma coś dobrego? Punkt wyjścia wydaje się prawidłowy.

Zawiść budzi w nas chęć posiadania tego wszystkiego, czego pragniemy, żeby uniknąć poczucia zależności. Można to znów porównać do sytuacji dziecka, które gdy trochę się naje, jest zadowolone. Potem ponownie jest głodne i musi zabiegać, by się najeść. Najlepiej, gdyby miało to wszystko, co ma matka. Frustruje nas to uczucie zależności. A ponieważ nie mamy możliwości osiągnięcia tego wszystkiego, co byśmy chcieli, pojawia się chęć zniszczenia. Weźmy przykład Salieriego – znakomitego muzyka, który rozpoznał geniusz Mozarta – i doznał, możemy mniemać, silnego pragnienia bycia tak znakomitym jak Mozart i jednocześnie poczucia, że nie jest w stanie być takim jak on. To budziło niezwykłą zawiść, z którą zmagał się całe życie. Film M.Formana i P.Schaffera czerpał inspirację z dramatu Puszkina pt:” Mozart i Salieri”, w którym Salieriemu przypisuje się morderstwo Mozarta. Puszkin zresztą identyfikował się z geniuszem Mozarta i umieszczał w Salierim zawiść swoich wrogów. Film oraz sztuka naświetlają dramat Salieriego, mającego zdolność postrzeżenia geniuszu, którą on sam gardził i przeklinał Boga, że dał Mozartowi bezcenny dar a jemu przydzielił umiejętność docenienia Mozarta. Widzimy dramat zawiści, w której zdolność uznania dobrych cech drugiej osoby nie może być zaakceptowana jako wartościowa część siebie samego.

Zazdrość lub zawiść wymienia się często jako przyczynę poważnych przestępstw. Dwa przypadki z kronik kryminalnych: nauczycielka zabiła ucznia z zazdrości o ojca, z którym miała romans. Jeden sąsiad, zazdrosny o sukces finansowy drugiego, zleca podłożenie bomby pod samochód rywala. Zamiast konkurenta, ginie jego córka. Gdzie kończy się zazdrość, a zaczyna niszcząca zawiść?

Siła zawiści faktycznie jest niezwykła, bo to uczucie zakorzenione w popędzie śmierci - w tych elementach naszej psychiki, które są destrukcyjne. W pierwszym przypadku kobieta prawdopodobnie unicestwiła ucznia, bo nie mogła znieść, że mężczyzna, którego pożądała, miał kiedyś inny związek, z którego urodziło się dziecko. Zawiść była skierowana na parę i unicestwienie dziecka było dla niej zniszczeniem kreatywności tej pary. Gdyby dominowała zazdrość – dążyłaby do jak najlepszej relacji z tym mężczyzną i stworzenia z nim dobrej pary oraz posiadania dziecka. Tak więc do zabójstwa popchnęła ją zawiść nie do zniesienia.

W drugim przypadku dodatkowym dramatycznym elementem jest przypadek - w zamachu zginęła córka, choć ofiarą miał być rywal. Tutaj zawiść napędzała zachłanność. Sąsiad chciał mieć majątek taki sam, albo większy jak konkurent, a ponieważ, w jego odczuciu, nie mógł tego osiągnąć, rozwiązaniem było unicestwienie sąsiada. W przypadku zabójstw z zazdrości, w afekcie, tak naprawdę najczęściej mamy do czynienia z zawiścią. Zazdrość przekształca się w zawiść.

W niektórych krajach, zwłaszcza we Francji, morderca powodowany zazdrością otrzymuje mniej surowy wyrok. Powodem takiego rozróżnienia jest uniwersalne poczucie, że morderca rywala może odczuwać miłość wobec niewiernej ofiary. Jak rozumiemy, ocena psychicznego statusu danego czynu może być bardzo dyskusyjna.

Są w ogóle jakieś pozytywne efekty zawiści?

Bezpośrednie efekty zawiści są tylko destrukcyjne, ale jeśli potem zawiść i złe jej skutki zostają rozpoznane i zrozumiane – zapewne przyczyni się to do lepszego panowania nad zawiścią, chronienia siebie i innych przed jej działaniem. Łatwiej to uczynić mogą osoby, których zawiść nie jest intensywna. Ci, u których to uczucie jest bardzo silne, zaprzeczają mu. Proszę zwrócić uwagę, że gdy mówimy komuś: jesteś zawistny, wiele osób się uraża i od razu zaprzecza. Nie często usłyszymy od kogoś, że odczuwa zawiść. Jest tak zapewne dlatego, że zawiść oceniamy bardzo negatywnie. Czujemy, że jest to coś bardzo niszczącego i złego.

W jaki sposób radzimy sobie z zawiścią?

Jest kilka sposobów. Pierwszy to zaprzeczenie, udawanie, że ten problem nas nie dotyczy. Drugi sposób to projekcja - widzimy innych jako zawistnych. To nie ja odczuwam zawiść, tylko oni. Trzecia strategia polega na tym, że robimy nieświadomie różne rzeczy po to, żeby wzbudzić zawiść innych. Na przykład opowiadamy o sobie same super rzeczy, chwalimy się, prowokujemy - żeby ktoś, kto nas słucha, poczuł ukłucie zawiści. Kolejnym manewrem jest utrzymywanie poczucia, że posiada się wszystko i niczego się nie potrzebuje. Ta narcystyczna obrona opiera się na nieświadomej identyfikacji z idealną matką zasobną we wszelki pokarm.

Wtedy czujemy się lepiej?

Tak, z tego płynie ulga - to inni są zawistni. Ja jestem w tej sprawie czysty.

Na długo pomaga takie zwalanie winy na innych?

Na sucho to nam nie ujdzie. Odczujemy ulgę, że to ktoś inny jest wredny i zawistny, a nie ja. Ale zaraz pojawia się lęk przed odwetem, zawistnym odwetem, z powodu którego możemy ucierpieć, bo nieświadomie czujemy, że nasza zawiść jest agresywna i niszcząca.

 

Strategia krótkotrwała?

To miecz obosieczny, zaraz się obraca przeciw człowiekowi. Taka obrona na krótką metę. Ma przynieść odreagowanie ale za chwilę znów pojawiają się problemy.

Czy zazdrość też ma tylko negatywne skutki? Jeśli zazdrościmy komuś dobrych relacji w małżeństwie i robimy coś, żeby poprawić naszą sytuację, to chyba dobrze?

To zależy od tego, jaką drogę wybierzemy. Przypomnijmy, że w zazdrości chodzi o miłość, osobę lub ukochaną wartość, której ktoś zagraża. W takiej sytuacji jedni starają się poprawić swoje relacje - np. małżeńskie, inni angażują się bardziej w atak na rywala. Mąż zazdrosny o żonę i jej kontakty z innym mężczyzną może bardzo intensywnie koncentrować się na zwalczaniu konkurenta. Przybiera to postać obsesji – w umyśle tego mężczyzny konkurent zajmuje centralne miejsce. Dowiaduje się, gdzie pracuje, gdzie mieszka i z kim, jak wygląda obmyśla sposoby odepchnięcia konkurenta. Żona przestaje być w tym wszystkim istotna. Jest tylko on i konkurent. Nieświadomie staje się on zauroczony człowiekiem, którego świadomie chce zniszczyć. Tworzy się pewien rodzaj homoseksualnej więzi, z której żona jest wykluczona. Tak więc w tym przykładzie zazdrość przekształca się w zawiść.

Jeśli coś nam się w kimś podoba, zazdrościmy komuś - chcemy to mieć, identyfikujemy się z kimś cenionym czy jakimś pożądanym aspektem tej osoby. Staramy się rozwinąć tę pożądana cechę. Zazdrość powoduje, że zaczynamy pracować, żeby to osiągnąć. Jeśli nie jesteśmy zbyt zachłanni, możemy się starać krok po kroku dążyć do celu. I osiągnąć pozytywny rezultat.

Czyli w zazdrości zalecany jest umiar? Nie powinniśmy chcieć zbyt dużo?

Jeśli nasz sąsiad zarobił 100 tysięcy zł, a my mu zazdrościmy, powinniśmy się zastanowić, czy nie bylibyśmy zadowoleni z jakiejś części tej sumy, biorąc pod uwagę nasze zdolności i mozliwości. Zachłanność nie bierze pod uwagę realiów naszych możliwości. Jeśli sąsiad ma 100 tysięcy, a my chcemy mieć tyle samo, a najlepiej jeszcze więcej - to ta ambicja jest niszcząca, bo może być niemożliwa do zrealizowania. Wtedy pozostaje tylko jedno. Zniszczyć tego drugiego. Albo tak jak w przypadku, o którym rozmawialiśmy - podłożyć bombę pod jego samochód.

Zazdrość jest bardziej dojrzałym uczuciem od zawiści?

Jest bardziej dojrzała i oparta na zdrowszej części osobowości. W przykładzie z zazdrosnym a defacto zawistnym małżonku – zrobi on coś złego wobec konkurenta i związku z żoną nie naprawi. Nad kryzysami w związku udaje się lepiej zapanować wtedy, gdy zazdrość staje się impulsem do naprawy związku a nie do obsesyjnej, zawistnej walki z konkurentem – rzeczywistą bądź wyimaginowaną osobą lub jakimiś trudnymi okolicznościami życia.

Czy ten podział jest zawsze taki prosty? Zazdrość prowadzi tylko do rozwoju, a zawiść - sieje zniszczenie? Czy te uczucia występują zwykle w stanie czystym?

W życiu trudno o sytuacje zero-jedynkowe. Zazdrość i zawiść mieszają się ze sobą. Jedna i ta sama osoba może w pewnych sytuacjach odczuwać zawiść, w innych funkcjonować w oparciu o zazdrość. Zwykle człowiek ma oba te uczucia, dominuje jedno lub drugie w zależności od typu osobowości.

Kto częściej odczuwa zazdrość i zawiść, kobiety czy mężczyźni?

Płeć o tym nie decyduje, tutaj kluczowa jest osobowość. W tym jak postrzegamy zazdrość w wydaniu męskim lub żeńskim kluczową rolę grają elementy kulturowe. Kobietom bardziej przystoi zazdrość, łatwiej im się przyznać do tego uczucia. Dla mężczyzny to obraza. Jeśli ktoś o nim powie: zazdrośnik, odczyta to jako obrazę.

Chyba, że mężczyzna zazdrości koledze lepszego samochodu.

To ciekawe, faktycznie tak jest, ale dotyczy to jakiejś części mężczyzn, dla których nie jest problemem powiedzieć: słuchaj stary, jak mi się podoba twój samochód, ja bym chciał taki mieć.

Czy zazdrość w rodzeństwie pojawia się zawsze?

Tak, to bardzo silne uczucie. Pojawienie się brata lub siostry zwykle wywołuje silną zawiść u starszego dziecka. Ono czuje się tak, jakby ktoś zabrał mu matkę. Ale uczucia do rodzeństwa są ambiwalentne - jest też miłość i troska. Znam historię kobiety, która w dzieciństwie bombardowała swojego młodszego brata leżącego w łóżeczku ciężkimi klockami, ale z drugiej strony, gdy nabrudził, starała się po nim posprzątać, zanim zauważyła to mama.

Zazdrość odczuwają nawet dzieci, które bardzo pragnęły siostry lub brata. Dlaczego tak jest?

Istotne jest, jakie znaczenie starsze dziecko nadaje faktowi, że pojawiło się rodzeństwo. Może takie, że ono już nie wystarczało rodzicom? Może czuje się, jakby czymś ich zawiodło, rozczarowało? Dla dziecka ważne jest też, kto był inicjatorem pojawienia się na świecie konkurenta, czyli rodzeństwa. W zależności od tego, czy matka, czy ojciec, przypisuje temu różne znaczenia. Jeśli obydwoje rodzice, to może czuć się tak, jakby mama z tatą zawiązali pakt przeciwko niemu.

Jak rodzice mogą pomóc przeżyć zazdrość starszemu dziecku?

Gdy młodsze dziecko jest w drodze, wyobraźnia rodziców powinna podpowiedzieć im, że ta sytuacja może być bardzo trudna dla rodzeństwa. Już w czasie ciąży warto rozmawiać o tym, co ma się zdarzyć, uwrażliwiać dziecko, starać się o dobrą relację między dziećmi w przyszłości. To są oczywiste rzeczy, ale wielu rodzicom nie przychodzą do głowy. Myślą, że nic się nie dzieje. Tymczasem dziecko bardzo szybko zauważa zmianę, często jeszcze zanim mamie zaokrąglił się brzuch. Rozpoznaje np. że twarz mamy inaczej wygląda. A kiedy ciąża jest już widoczna, czuje się zdezorientowane i zaniepokojone milczeniem rodziców.

Warto rozmawiać z dzieckiem, nazywać to, co ono samo dostrzega. Że pojawi się brat lub siostra. Istotne są zapewnienia o miłości pod warunkiem, że rodzice rzeczywiście troszczą się o dziecko i oczekiwanie na kolejne nie zmienia tego nastawienia. Rozmowa o nowym członku rodziny, który jeszcze się nie narodził pomaga dziecku adoptować się do nowej sytuacji. Utwierdza je w poczuciu, że przy mamie, przy rodzicach jest miejsce dla niego i dla rodzeństwa.

Nawet rodzice, którzy są przekonani o tym, że ze starszym dzieckiem trzeba rozmawiać na taki temat, czekają zwykle na widoczne oznaki ciąży. Czy to zbyt długo?

Czemu nie przygotować dziecka na tę zmianę wcześniej? Tym bardziej, że dziecko szybko rozpoznaje oznaki nowej sytuacji. Wiele zależy od świadomości i wrażliwości rodzica i od jego własnych doświadczeń. Zdarza się, że dorośli, którzy nieprzyjemnie zaskakują dziecko, ukrywają przed nim wiadomość o rodzeństwie, odgrywają swoje własną traumę z przeszłości. Nieświadomie pobudzana jest zawiść dziecka wobec rodzeństwa, taka jaką sam rodzic kiedyś przeżywał.

Utrata przez dziecko pozycji pierwszego i jedynego może być bardzo traumatyczna, szczególnie wtedy, gdy ma to miejsce w rok lub dwa lata po narodzeniu tego pierwszego. Taka uraza wobec rodziców i rodzeństwa może trwać przez całe życie. Pierwsze dziecko na różne sposoby może ignorować brata lub siostrę, mieć niechęć a nawet wrogość. W fantazji odtwarza sytuację z przed narodzin tego drugiego i zachowuje się oraz myśli tak, jakby rodzeństwa nie było. Pamiętanie o dniu urodzin rodzeństwa jest zacierana, a złożenie życzeń urodzinowych nie raz jest niemożliwe.

Skąd się bierze zazdrość i zawiść w związku? Dlaczego niektórzy starają się nadmiernie kontrolować swojego partnera, np. przeglądając jego korespondencję, sprawdzając telefon, nie zawsze mając ku temu powody?

Silna nieufność i podejrzliwość jest wyrazem niepewności o status miłosnej relacji. Nieufność także może niszczyć związek. Może być powtórzeniem kompleksu Edypa, układu, w którym dziecko miało poczucie, że nie ma szans wygrać z konkurentem tej samej płci lub było drastycznie karane za taką rywalizację. Dziecko boleśnie odczuwa wykluczenie z pary rodziców, co budzi zazdrość i zawiść. Włamywanie się do czyjegoś kalendarza czy telefonu jest chęcią posiadania drugiej osoby, kontrolowania jej od wewnątrz. Jest próbą usunięcia poczucia wykluczenia i frustracji.

Zazdrość może oczywiście wynikać z tego, że partner czy partnerka nie są godni zaufania. Balzak powiedział kiedyś, że kobieta budząca zazdrość nie jest jej warta. Pomijając narcystyczny aspekt wypowiedzi Balzaka, jego myśl odnosi się do uzasadnionej nieufności w związku. To samo zapewne moglibyśmy powiedzieć niektórych mężczyznach, którzy naruszają intymność własnego związku i prowokują partnerkę do zazdrości – nieświadomie usuwając z siebie własny lęk przed byciem zdradzonym.

Czy zazdrość i zawiść wobec partnera wiąże się z poczuciem niskiej wartości?

Biorąc pod uwagę sytuację prototypową, czyli niemowlęcia i matki, tak właśnie jest - to ona ma wszystko, wszelkie wartości, których pragnie dziecko. Jeśli będzie korzystać z jej dóbr mimo czasowych frustracji, będzie się karmić i wzrastać. Gdy jednak zależność wobec matki jest zbyt trudna – działa zawiść i utrata dóbr matki przekształca się w depresje. I wtedy właśnie poczucie wartości jest niszczone czy nie rozwijane.

Jesteśmy w stanie żyć bez zazdrości i zawiści?

Nie, bo są to stany umysłowe wyrastające z pnia życia psychicznego. Kluczowa jest wiedza o sobie, o swoich trudnych cechach, sposobie reagowania, o znaczeniach jakie nadajemy różnym własnym reakcjom i zachowaniom innych. Z tego płynie szansa na bardziej racjonalną, uwzględniającą rzeczywistość postawę.

Będzie nam do tego potrzebny terapeuta, czy poradzimy sobie sami?

Nie tylko w terapii czy psychoanalizie można rozwijać rozumienie siebie i relacji z innych. Jeśli już się na nią zdecydujemy, to musimy pamiętać, że jakkolwiek terapia czy analiza jest ogromną szansą, ale aby uzyskać dobre rezultaty, trzeba przejść proces, który zazwyczaj jest bolesny i trudny. Osobowość człowieka integruje się i staje się ona zdolna do bardziej adekwatnej percepcji rzeczywistości. W bardziej realistyczny sposób człowiek zaczyna radzić sobie z własnymi uczuciami i światem zewnętrznym. To staje się możliwe, gdy dopuszczona jest utrata np. wyidealizowanego obrazu siebie lub obrazu, w którym dominuje krzywda.

Maciej Musiał – psychoterapeuta psychoanalityczny i superwizor Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychoanalitycznej. Były prezes PTPP. Kieruje Ośrodkiem Psychoterapii Psychoanalitycznej „Trójmiasto” i Studium Psychoterapii Psychoanalitycznej w Sopocie.

Szkolenia

Teksty naukowe

O nas

Psychoanaliza

Aktualności

Audio-Wideo

Konferencje